środa, 30 kwietnia 2014

Zmiany, zmiany, zmiany

środa, kwietnia 30, 2014

Od maja felietony na radzyninfo.pl będą ukazywały się w poniedziałki. W trzeci lub czwarty wtorek miesiąca moje teksty będziecie mogli przeczytać także w innym miejscu. Ale o tym na razie sza...

Owoc wczorajszego pięknego wieczoru na "Manhatanie"...

0 komentarze:

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Ogród

poniedziałek, kwietnia 28, 2014

http://radzyninfo.pl/2014/04/korzysc-posiadania-ogrodu/#more-14692

0 komentarze:

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Druga część "Radzyniaka"

poniedziałek, kwietnia 21, 2014

http://radzyninfo.pl/2014/04/radzyniak-czesc-ii/#more-14597

0 komentarze:

wtorek, 15 kwietnia 2014

Nie mogę się doczekać

wtorek, kwietnia 15, 2014

Najinteligentniejszy piłkarz, jakiego miałem okazję oglądać. Najlepszy gracz Euro 2012. Elegancja, antycypowanie gry, pięknie bite rzuty wolne. Już niedługo na polskim rynku autobiografia Andrei Pirlo. Czapki z głów!


0 komentarze:

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wiersz Wittlina

poniedziałek, kwietnia 14, 2014

http://radzyninfo.pl/2014/04/wielki-tydzien/

0 komentarze:

piątek, 11 kwietnia 2014

Piątkowe popołudnie

piątek, kwietnia 11, 2014

A byłem prawie pewien, że "gorące kulki" sprawią, że Bayern i Real spotkają się w finale. Ćwierćfinały były pasjonujące - skuteczny pościg Chelsea, waleczne Atletico, szczęście "Królewskich". 

***
 Oglądałem "Wehikuł czasu". Bohater-  w noc sylwestrową 1899/1900 za pomocą wynalezionej przez siebie machiny przenosi się do roku...9 milionowego. Ziemię zamieszkują Elojowie - współczesne "lemingi" - byczące się na plaży, spędzające czas na zabawie, konsumpcji, w miękkie szaty ubrani. Niby ma władzy, nie interesuje ich przeszłość, na pytania podróżnika odpowiadają znudzonym "po co?". Pyta ich o książki - prowadzą go do zakurzonej biblioteki, gdzie papier rozsypuje się w proch. Cały dorobek cywilizacyjny pokoleń obraca się w niwecz. Rządzą nimi Morlokowie - ludzie pierwotni, schowani w jaskiniach - dostarczają "szlachetnym" żywność i ubranie, ale w zamian za to - co jakiś czas - "zwabiając" specyficznym sygnałem Elojów - część  po prostu zjadają. Bohaterowi udaje się obudzić ich z letargu.
***
Część z was pewnie to widziała, ale wciąż chwyta:




0 komentarze:

środa, 9 kwietnia 2014

4 lata po

środa, kwietnia 09, 2014

Przywołuję  chyba najważniejszy tekst: Życie z dziurą w potylicy Rafała Ziemkiewicza:

Rządowy tupolew z dwoma prezydentami RP − aktualnym i byłym prezydentem na wychodźstwie − bohaterską Anną Walentynowicz i kilkudziesięcioma innymi wybitnymi obywatelami spadł pono wypadkiem, bo we mgle podczas próby lądowania zahaczył skrzydłem o drzewo. Zahaczył, bo rosyjski kontroler upewniał pilotów, że są „na kursie i na ścieżce", ale nauczyliśmy się już nie wypominać tego Rosjanom, w końcu wiadomo, jacy są drażliwi, i jak bardzo naszym zachodnim sojusznikom zależy na tym, żeby polskie fobie nie komplikowały im stosunków z tak ważnym graczem światowej polityki.

Kilka miesięcy po Tragedii Smoleńskiej inny tupolew, pod względem konstrukcji kadłuba identyczny jak ten nasz, podczas przymusowego lądowania zahaczył o lasek i skosił kilkadziesiąt drzewek, żłobiąc w nim sporą przecinkę − a skrzydła mu nie odpadły. Można zobaczyć zdjęcia z tego zdarzenia w Internecie.

Można też znaleźć w sieci zdjęcia wraków różnych porównywalnych z tupolewem samolotów, które ulegały rozmaitym katastrofom. Spadały z wielkiej wysokości, zahaczały o maszty i domy, rozbijały się o zbocza gór. Przeważnie są one poharatane, ale w całości. A tupolew, który − załóżmy − stracił skrzydło wskutek zahaczenia o brzózkę, został dosłownie rozpylony, jakby ktoś jego szczątkami psiknął na lasek z jakiegoś gargantuicznego dezodorantu. Te zdjęcia także można zobaczyć.

Może to wszystko ma swoje niezapalne wyjaśnienie. Może z jakiegoś powodu rzeczywiście skrzydło się urwało, może w tym akurat momencie uderzenie ciągu przestawianych przez pilota na maksymalną moc silników naprawdę mogło spowodować przewrócenie okaleczonego samolotu do góry nogami i anihilację kokpitu. A może, nawet jeśli oficjalna wersja jest tak monstrualnym kłamstwem, na jakie zakrawa, da się jednak znaleźć wyjaśnienie nie tak straszne, jak zbrodnia. Może Rosjanie coś sknocili podczas gwarancyjnego przeglądu tuż przed katastrofą, może wskutek tego coś pękło w chwili, gdy pilot chcąc ratować maszynę dał pełną moc...

Nie wiem, nie jestem fachowcem. Wiem, że takie rzeczy się bada. Kiedy kapitan Wrona wylądował na Okęciu bez podwozia − w końcu głupstwo w porównaniu z katastrofą w Smoleńsku − lotnisko było przez półtora dnia zablokowane, niczego było wolno tknąć, zanim wszystkie okoliczności wypadku nie zostaną zbadane, a ślady zabezpieczone. Taki jest światowy standard postępowania.

Gdyby polski rządowy tupolew rozbił się gdziekolwiek na obszarach cywilizowanych, każdy okruch zostałby najpierw starannie obfotografowany, sporządzono by szczegółową mapę, potem nakarmiono by tymi danymi wielkie komputery, które by odtworzyły proces rozpadania się maszyny co do ułamka sekundy i co do milimetra.

Ale jak wiemy, niszczenie śladów zaczęło się już w pierwszej godzinie po tragedii. Nie przekopywano ziemi na metr w głąb, jak kłamała z sejmowej trybuny pani Kopacz (jeszcze wiele dni potem szczątki walały się po lesie i może walają się tam nadal) ale starannie wszystko wymieszano, zaorano, i metodycznie zniszczono resztki wraku. Wszystko przy pełnym współudziale polskich władz, które gorliwie wyrzekały się chęci jakiegokolwiek partycypowania w śledztwie, badaniu śladów i zapisów czy sekcjach zwłok, jakiejkolwiek ciekawości co do zdarzenia. Tak gorliwie, że posunęły się nawet do kuriozalnego ogłoszenia post factum maszyny wojskowego specpułku w locie specjalnym rejsowym samolotem cywilnym.

Historia się nie powtarza, i proszę nie iść za daleko tropem dziejowych analogii. Generał Sikorski czy inni emigracyjni przywódcy nie spiskowali bezpośrednio przed zbrodnią ze Stalinem, żeby wyeliminować część kadry oficerskiej polskiego wojska, ani nic podobnego − nie byli więc żywotnie współzainteresowani, żeby zagadce zniknięcia kilkunastu tysięcy rodaków ukręcić jak najszybciej łeb. Nie mówiąc o tym, że bez wątpienia byli polskimi patriotami, oddanymi swej Ojczyźnie i jej interesy traktującymi jako nadrzędne, a nie drobnymi cwaniaczkami, którym udało się zrobić wielki skok na kasę państwa i rządowe stołki.


Profesorowie, którzy dokonali obliczeń przedstawionych przez Macierewicza są uznanymi fachowcami, ale oczywiście mogli się mylić. Tylko nikt nie przedstawia żadnych innych obliczeń, nikt z nimi nie polemizuje na argumenty i fachową wiedzę. Jedynym powodem, dla którego mamy im nie wierzyć, jest chóralny rechot jaśnie oświeconych i fakt, że wyliczenia te przedstawił Macierewicz. Jedynym powodem, dla którego mamy nie myśleć o tragicznej zagadce, jest fakt, że „z oficjalnych materiałów śledztwa nie wynika". Nie wiem, czy widzieli Państwo ten żenujący spektakl, jakim był wywiad Moniki Olejnik z prokuratorem Seremetem: Panie prokuratorze, a Macierewicz mówi, że tupolew się rozpadł? Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika, odpowiada prokurator. A Macierewicz mówi też... Z oficjalnych materiałów śledztwa to nie wynika... A co może, kurwa mać, wynikać z oficjalnych materiałów śledztwa, jak w nich gówno w ogóle jest?! Zero najważniejszych dowodów, zero danych, nic − co w tej samej rozmowie, kilka minut później, pan prokurator generalny sam przyznał oględnymi słowy, że „czekamy na udostępnienie przez stronę rosyjską..." Jak by niby mogło cokolwiek wynikać, skoro „oficjalne materiały" i całe „śledztwo" było tylko udowadnianiem z góry założonej tezy winy pilota, niszczeniem i ukrywaniem wszystkiego, co do niej nie pasowało, oraz fabrykowaniem różnych świństw mających sugerować „naciski"?!

Proszę wybaczyć, że się unoszę. Jak się nie unosić? Przecież wszystkie te „śledztwa", o którym nam może opowiadać pan Seremet, to jak w tej anegdocie Suworowa: skąd pan bierze pieniądze? Z kasetki. A skąd się biorą pieniądze w kasetce? Żona wkłada. A żona skąd ma pieniądze? Ja jej daję. A pan skąd bierze pieniądze? Wyjmuję z kasetki. Kasetka nazywa się MAK, względnie generał Anodina. A wszystko, co z tej kasetki wychodzi, jest równie wiarygodne, jak tamto wyjaśnienie Stalina: „rozbiegli się. Może uciekli do Mandżurii"...

Nie, to przecież niemożliwe, żeby Putin i jego czekiści mogli robić takie rzeczy. No, otruć Litwinienkę, wysadzić parę domów w Moskwie, żeby był pretekst do zaorania Czeczenii, to jeszcze, ale nie TO. Nie można w to uwierzyć. Trzeba myśleć rozsądnie. Jasne, wszyscy chcemy myśleć rozsądnie, wszyscy chcemy wierzyć, że to niemożliwe. No, prawie wszyscy − poza smoleńskimi wdowami i poza tymi, których rozmiar tego kłamstwa tak poraził i przeszył, że, jak Ewę Stankiewicz czy Joasię Lichocką zamienił w mickiewiczowskie upiory, próbujące kąsać rodaków i zarażać ich tym, co wszak najnormalniejsze, najoczywistsze, najbardziej ludzkie, ale właśnie dlatego − nie do przyjęcia, bo burzy cały porządek świata. A przecież trzeba żyć normalnie.

Żeby nie zburzyć tego porządku, żeby żyć normalnie, staliśmy się − Polacy − świniami, gremialnie lejącymi od miesięcy na groby naszych wielkich rodaków, porozrywanych w rozbitym samolocie, i na zagadkę ich śmierci. Przecież oni już nie żyją − więc czego jeszcze chcą? Pochowaliśmy ich, pokazując, że państwo polskie jest dość sprawne, by rozdystrybuować po cmentarzach i kryptach 96 trumien, wykonaliśmy egzaltowane gesty żałoby, i już, wystarczy, i won z naszej pamięci! − wojny przecież ruskim nie wypowiemy...

Próbujemy żyć normalnie. Być realistami. Prowadzić politykę. Nie wierzyć w złe, a tym bardziej w najgorsze, zracjonalizować jakoś kłamstwa, niszczenie dowodów, zacieranie śladów i kolaborację w tym haniebnym dziele demokratycznie wybranego polskiego rządu. Przynajmniej do momentu, kiedy któraś ze światowych potęg nie uzna, że zauważenie tego, co się stało, jest w jej interesie. Że teraz się akurat Zachodowi opłaci odpalić Polskę jak podłożony pod ruskie siedzenie kapiszon, bez oczywiście cienia troski o to, jak się to skończy dla tego kapiszona − wtedy nagle trafią na stół zdjęcia satelitarne, ekspertyzy i stwierdzenia tego, co oczywiste.

Próbujemy jakoś nie zauważać, że mamy dziurę w potylicy. Żyć, jakbyśmy jej nie mieli. Jednym to wychodzi lepiej, innym gorzej, ale, generalnie, okazuje się, że można. Przynajmniej przez jakiś czas.


Bez wyjaśnienia i dogłębnego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej nie pójdziemy dalej...


0 komentarze:

wtorek, 8 kwietnia 2014

Ostatni ludzie wyszli z kina

wtorek, kwietnia 08, 2014

http://radzyninfo.pl/2014/04/historia-kina-popielawach/#more-14113

0 komentarze:

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Dziś IV sezon "Gry o tron"

poniedziałek, kwietnia 07, 2014




Wspaniała saga o walce o władzę. Smoki, tajemne plemiona, egzotyczne języki - piękny fresk Martina. Trzeba by sięgnąć kiedyś po literacki pierwowzór. Trzymam kciuki za "Matkę Smoków" i poczciwego Lannistera (taki nasz Zagloba)




0 komentarze:

piątek, 4 kwietnia 2014

Po Drodze Krzyżowej Kościoła Prześladowanego

piątek, kwietnia 04, 2014

Irak, Pakistan, Uzbekistan, Korea Północna, Sri Lanka, Afganistan, Indie, Chiny - współczesne stacje drogi krzyżowej. Cierpiącym i umierającym za Twoje Imię, daj im Panie wieczne odpocznienie



0 komentarze: