czwartek, 22 maja 2014

3 dni w Lublinie

czwartek, maja 22, 2014

Fakt szkolenia z obsługi lotto (zdane!) przeniósł mnie na trzy dni do zalanego słońcem Lublina. Nocowałem w gościnnych progach brata Łukasza na Tumidajskiego. Z mieszkania wychodziłem koło 7.30 i spacerkiem podążałem na przystanek przy dworcu PKS. Linia "17" i podróż trasą na Domeyki/ Wolińskiego.

A wieczorem....Karolus wcielał się w rolę przewodnika - kaowca. We wtorek Stare Miasto - św. Michał i niedaleki pub z własnym, smakowitym browarem. Odkrywamy piwa: Jagiellońskie, Nałęczowskie.

W środę wychodzimy popołudniem na place zabaw na osiedlu. O! Spotykamy Ewę K. (S) ze swoją córką, nieopodal pod oknami mieszczan grają na akordeonach. Jak na Pradze... Sielsko, tu się oddycha. Wyspy zieleni

Karol wyciąga mnie do Felicity, nabywam ostatni "Mecz" i z lekkim zdumieniem widzę,  że "Piłka Nożna" przeszła na wersję gazetową. Wieczorem wizyta u Karola w jego mieszkaniu i zabawa z uroczą Ritką.

Lublin się zmienia. W naszych studenckich czasach mogliśmy tylko pomarzyć o świetlnych tablicach przy przystankach, które podają za ile min. przyjedzie twój autobus. Bez poślizgu.


W takie ciepłe dni powracam do songu Chrisa Rea:



1 komentarz:

  1. Pierwsza sprawa NIE starówka, a Stare Miasto. Proszę to sobie raz na zawsze zapamiętać. I przykro mi, że nawet sami lublinianie o tym czasem nie pamiętają.

    Druga sprawa. Felicity to żaden odpowiednik "Złotych Tarasów", ot zwykła galeria przy wylocie z miasta. (jedna z kilku takich w Kozim Grodzie) Odpowiednikem "Złotych Tarasów" w Lublinie są budowane właśnie "Tarasy Zamkowe", gdzie oprócz odpowiedniej wielkości galerii zapewniona jest wysokiej jakości przestrzeń wkomponowana w krajobraz Podzamcza.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń