czwartek, 3 października 2013

Małe, zielone pomidory

czwartek, października 03, 2013

Usuwam z ogrodu ostatnie wspomnienia lata. Puste krzaki pomidorów. Niedojrzałe "liliputki" koktajlowych, które biwakować będą na parapecie, chłonąc promienie słońca. W uszach pierwsze płyty Ani Dąbrowskiej i album "Room" Kiljańskiego


Na youtubie 5-odcinkowy dokument "Historia polskiego rocka", niektóre protest-songi odkrywałem w latach 90-tych, gdy straciły już swój pazur aktualności.

***
Byłem ostatnio częstym gościem lekarskich gabinetów. Jeden doktor zalecił mi jako remedium małżeństwo, a jak nie, to rowerowe wycieczki do Kocka i unikanie stresów.

***


Gdy mam na drugą zmianę, wyłapuję w programie tv film koło 9-10. Ostatnim z nich był telewizyjny film Kondratiuka "Prywatne niebo" (1988). Henryk Bista, Pawlik, Merle. Nuworysz-  Józef Krupniak, hodowca szynszyli, postanawia zostawić po sobie jakiś ślad. Wynajmuje więc artystę-malarza i prosi go o wykonanie obrazu na wielkim białym suficie. Nie podaje jednak tematu, obaj szukają idei. Brzmi w tym filmie jakieś echo obrazu Allena "Drobne cwaniaczki", pobrzmiewa "Big bang". Sportretowana rodzina dorobkiewiczów nie potrafi odnaleźć się w luksusowym trybie życia. W pięknym salonie stoi więc obskurne wiadro na niedopałki, po gongu służącego Krupniakowie idą do stołu po podpowiedzi : "Chodźta", zaproszonym gościom każą nałożyć ochronne kapcie, by nie zniszczyli podłogi. Nie umieją zachować się przy stole, wymyślne szaszłyki zjadają w pośpiechu, żeby nie skompromitować się przed lokajem. Polccam szczególnie dyskusję Krupniaka z artystą

http://zalukaj.tv/zalukaj-film/14081/prywatne_niebo_1988_.html

***
Skyfall, ostatni Bond. Doceniam artystyczny rozmach, efekty specjalne, wizję reżysera, ale... kreacja samego agenta 007 do mnie nie przemawia. To już nie Moore ani Connery, potrafiący rzucić żartem, krótkim bon motem skomentować sytuację, posiadać iście brytyjski urok dżentelmena. Daniel Craig to zimny, cyniczny, mocno zmęczony robotą ponurak. Tak, tak "Casino Royale", rozumiem wszystko, ale...

To ja już wolałem Brosnana, a zawsze gdy widzę Robbiego Williamsa w "Supreme" to widzę w nim potencjał niewiele mniejszy od obecnego Jamesa.



0 komentarze: