Tusk zamyka stadiony
wtorek, grudnia 03, 2013
Dzisiejszy mecz Legia - Ruch ma odbyć się na pustym stadionie. Pomijając fakt, że granie dla pustych trybun to paranoja, to podejmujący tą decyzję platformerski wojewoda mazowiecki, niejaki Kozłowski (!#?&) chce jeszcze uczynić z niej imprezę podwyższonego ryzyka!
Oddajmy głos Weszło: "Czy mecz na zamkniętym stadionie wciąż może być… imprezą podwyższonego ryzyka? Okazuje się, że tak. Legia Warszawa planowała wpuścić na mecz z Ruchem 999 osób, czyli tyle, ile można, aby nie była to impreza masowa. Okazało się jednak, że wojewoda nie zaprzestaje swojej głupiej wojenki, tylko się w niej zapędza. I tak – mecz rozgrywany przy pustych trybunach wciąż jest dla niego imprezą podwyższonego ryzyka, co oznacza, że wpuścić można nie 999 osób (mieli to być goście VIP), ale 199.
Co ciekawe, doszły nas słuchy, że ten pożal się Boże urzędnik wymaga, by na stadion w ogóle nikt nie wszedł – ani nikt z 999 osób, ani nikt ze 199. Tylko w Legii się głowią, jaka jest tego podstawa prawna. Jeszcze moment, a Kozłowski będzie decydował, czy możemy zaprosić sąsiadów na własny balkon i czy w kuchni może równocześnie przebywać siedem osób. Legia dysponuje siedzibą, za którą płaci w formie czynszu oraz podatku. Byłoby naprawdę dziwne, gdyby nie mogła ze swojej siedziby korzystać, ponieważ tak sobie ubzdurał jakiś koleś z administracji i gdyby nie mogła wpuścić nawet 199 osób na trybuny. Ale Polska to dziwny kraj.
W każdym razie – to jest ciekawe – wojewoda mazowiecki nawet nie udaje, że decyzja o zamknięciu stadionu Legii na mecz z Ruchem wynika z troski o bezpieczeństwo. I nie trzeba mieć nadzwyczajnego słuchu, by podsłuchać, jak rozpowiada, że „on tak musi” i że „to decyzja z góry”. Mamy więc do czynienia z przedsmakiem wyborów(....)
Wojewoda – jako urzędas mianowany przez premiera – to tylko chłopiec na posyłki. Tusk mówi „zamykać”, to „zamyka”, jak Tusk powie „otwierać”, to otworzy.
Wojewoda, który utrudnia życie ludziom mieszkającym w danym województwie – to po prostu urzędniczy pasożyt, opłacany z naszych podatków i wykorzystujący stanowisko w złym celu. Ma obowiązek służyć mieszkańcom województwa, a nie partyjnym interesom. A gdy tak nie robi? W tym momencie przypominamy, że wojewody nie wybiera się w bezpośrednich wyborach, lecz każdy z nas ma wpływ na to, kto nim będzie. Po prostu – głosując na konkretną partię w wyborach parlamentarnych, głosujesz też na wojewodę. Głosując na Platformę Obywatelską, głosujesz na wojewodę Kozłowskiego. Głosujesz na zamknięte stadiony.
Oddajmy głos Weszło: "Czy mecz na zamkniętym stadionie wciąż może być… imprezą podwyższonego ryzyka? Okazuje się, że tak. Legia Warszawa planowała wpuścić na mecz z Ruchem 999 osób, czyli tyle, ile można, aby nie była to impreza masowa. Okazało się jednak, że wojewoda nie zaprzestaje swojej głupiej wojenki, tylko się w niej zapędza. I tak – mecz rozgrywany przy pustych trybunach wciąż jest dla niego imprezą podwyższonego ryzyka, co oznacza, że wpuścić można nie 999 osób (mieli to być goście VIP), ale 199.
Co ciekawe, doszły nas słuchy, że ten pożal się Boże urzędnik wymaga, by na stadion w ogóle nikt nie wszedł – ani nikt z 999 osób, ani nikt ze 199. Tylko w Legii się głowią, jaka jest tego podstawa prawna. Jeszcze moment, a Kozłowski będzie decydował, czy możemy zaprosić sąsiadów na własny balkon i czy w kuchni może równocześnie przebywać siedem osób. Legia dysponuje siedzibą, za którą płaci w formie czynszu oraz podatku. Byłoby naprawdę dziwne, gdyby nie mogła ze swojej siedziby korzystać, ponieważ tak sobie ubzdurał jakiś koleś z administracji i gdyby nie mogła wpuścić nawet 199 osób na trybuny. Ale Polska to dziwny kraj.
W każdym razie – to jest ciekawe – wojewoda mazowiecki nawet nie udaje, że decyzja o zamknięciu stadionu Legii na mecz z Ruchem wynika z troski o bezpieczeństwo. I nie trzeba mieć nadzwyczajnego słuchu, by podsłuchać, jak rozpowiada, że „on tak musi” i że „to decyzja z góry”. Mamy więc do czynienia z przedsmakiem wyborów(....)
Wojewoda – jako urzędas mianowany przez premiera – to tylko chłopiec na posyłki. Tusk mówi „zamykać”, to „zamyka”, jak Tusk powie „otwierać”, to otworzy.
Wojewoda, który utrudnia życie ludziom mieszkającym w danym województwie – to po prostu urzędniczy pasożyt, opłacany z naszych podatków i wykorzystujący stanowisko w złym celu. Ma obowiązek służyć mieszkańcom województwa, a nie partyjnym interesom. A gdy tak nie robi? W tym momencie przypominamy, że wojewody nie wybiera się w bezpośrednich wyborach, lecz każdy z nas ma wpływ na to, kto nim będzie. Po prostu – głosując na konkretną partię w wyborach parlamentarnych, głosujesz też na wojewodę. Głosując na Platformę Obywatelską, głosujesz na wojewodę Kozłowskiego. Głosujesz na zamknięte stadiony.
0 komentarze: